8 maja 2020

Dokumentalna sesja domowa - Ania, Dawid, Tomek i Wojtek



Wierzę, że spotkanie pewnych ludzi na swojej drodze nigdy nie jest przypadkowe. Wszystko ma swój głęboki sens i jakąś wspólną wartość dla nas.



Tak było z Anią, z którą znam się już od jakiegoś czasu. W którymś momencie nasze drogi splotły się na dłużej, bo sporo naszych problemów miało swój wspólny mianownik. Dla nich to był czas wielu wyrzeczeń. Przetrwali go, jeszcze bogatsi wewnętrznie. Absolutnie ich za to podziwiam!
Któregoś dnia Ania zapytała mnie, czy zrobię dla nich domową sesję zdjęciową.
Bardzo się ucieszyłam, bo wiedziałam, jak bardzo potrzebowali tego dla siebie, żeby zamknąć pewien etap w swoim życiu i z pełną radością zacząć budować nowe.

Te zdjęcia długo czekały na swoją publikację. Być może nie bez powodu.
Upływa kolejny miesiąc naszej izolacji społecznej. Szybko odcięłam się od wszystkich programów informacyjnych, żeby nie zwariować, siedząc praktycznie sama ze swoją dwójką dzieci. Mogłabym tu dużo pisać o tym, co działo się u mnie od początku pandemii, ale nie o tym ma być dzisiejszy post.
Przez ten czas, wiele myślałam o sobie, o tym, co daje mi największą radość i napędza do dalszego działania. Myślałam o tym, co potrafię, a czego nie i czy koniecznie muszę z tym walczyć. Może pewne cechy naszej osobowości, mogą być naszym  atutem? Nigdy nie byłam duszą towarzystwa. Zdecydowanie bardziej wolę obserwować niż mówić. A to pozwala mi być gdzieś z boku, pozwala swobodnie toczyć się chwilom, pozwala być świadkiem nieskrępowanej czułości.
Bardzo cenię sobie pokazywanie szczerych relacji na fotografiach. I czuję ogromną satysfakcję, kiedy wiem, że fotografie, które zrobiłam, opowiadają prawdziwą historię.
Pięknie się złożyło, że byłam tego dnia nieplanowanym świadkiem podjęcia bardzo odważnej decyzji przez Dawida. Wracam do zapisu tych chwil teraz i cieszę się z tego, jak wielką mają wartość dla nich.







































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Skarby z dzieciństwa